Witam w wakacje
wypoczęci? Ten rozdział dedykuje Galowi Anonimowi, który jako pierwszy
skrytykował nasz blog. Bardzo Ci dziękujemy, dzięki takim osobom ten blog
będzie lepszy. Jeszcze raz dzięki. Notka dosyć długa, w porównaniu do
innych, mam nadzieję że się wszystkim spodoba.
czytacie=komentujecie
Lena
-----------------------
- Ginny, ubieraj
się już czas na nas - zawołała mama. Dzisiaj pozwoliła mi iść razem z nią na
Pokątną. Ron z okazji zostania Prefektem zażyczył sobie nową miotłę.
Szczęściarz. Umówiłam się z Fivią w kawiarni, ma mi coś powiedzieć. Ciekawe co.
- Chwila - zawołałam.
Założyłam białą bluzkę, kwiaciastą spódnicę do 3/4 ud i kremową marynarkę.
Włosy rozczesałam i związałam w luźnego warkocza. Weszłam do toalety
pomalowałam usta błyszczykiem, a rzęsy przeleciałam tuszem.
- Długo jeszcze? -
Zawołała mama
- Już idę -
odpowiedziałam zeszłam na dół. Hermiona już tam była, ona też idzie wyglądała
całkiem ładnie. Miała rozpuszczone włosy kasztanową koszulkę i dżinsy rurki.
Spojrzałam na Rona który patrzył na nią jak zaczarowany. Prawie wybuchłam
śmiechem. Harry też zszedł miał na sobie czerwoną koszulkę i niebieskie dresy.
Tak fajnie wyglądał. On, Ron i bliźniacy zostają. Tata nas odwozi, niestety
proszek Fiu nam się skończył. Weszłyśmy do auta. Gdy już byliśmy na
Pokątnej spojrzałam na zegarek, była godzina 14:00 z Fivią umówiłam się o 15:00
miałam jeszcze 1 godzinę, idealnie aby zrobić zakupy. Najpierw weszliśmy do
Esów i Floresów. Kupiliśmy potrzebne książki. Później ruszyliśmy do apteki,
odwiedziliśmy Olivandera, który bardzo się ucieszył z naszej wizyty. Zanim się
spostrzegłam była 14:50 spytałam mamy czy mogę iść do kawiarni. Zgodziła się.
Szybko pobiegłam (na tyle ile pozwalała mi spódnica). Zobaczyłam Fivię,
siedziała przy stoliku i pałaszowała lody, co chwile się rozglądała . Obok niej
siedział wysoki chłopak, który był bardzo przystojny. Pomachałam do niej,
zobaczyła mnie pobiegła do mnie. Wyściskałyśmy się. Tak się za nią stęskniłam.
Podeszłyśmy do stolika, a chłopak wstał
- Ginny to jest Michael Corner. Michael to jest Ginny Weasley. - Uścisnął mi rękę - Nie miał gdzie
usiąść, a ja siedziałam sama więc się do mnie przyłączył. Trochę
porozmawialiśmy.
- Witaj. Fivia mi
wiele o tobie mówiła - powiedział jego głęboki głos. Zarumieniłam się.
- Ach pewnie same złe
rzeczy - powiedziałam. - Fivia, jak tam było w Polsce? - Zaczęła
opowiadać, że jest pięknie i nawet nauczyła się trochę tego języka.
Powiedziała coś dziwnego i szeleszczącego twierdząc, że to „cześć”. Trochę się
pośmiałyśmy, ciągle czułam na sobie wzrok Michaela i znowu się
zarumieniłam . Głupie rumieńce! Fivia to zauważyła spojrzała na rękę na której
nie było zegarka.
- O jak późno
się robi to ja już muszę lecieć - powiedziała.
- Rzeczywiście, ja
też. Odprowadzę cię, dobra?
- Słowo „dobra” wyraźnie
zaakcentowałam.
- Ok.
- No to na razie
Michael - powiedziałam.
- Pa Ginny -
odpowiedział i pocałował mnie w rękę, na co ponownie się zarumieniłam. Zachował
się jak prawdziwy dżentelmen, moi bracia NIGDY by czegoś takiego nie zrobili.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę, ona patrzyła wymownie w niebo.
- No... ten...
to... pa... Michael - za jąkałam się. Ostatnio tak się jąkałam 4 lata temu, w
pierwszej klasie kiedy Harry był blisko. Czy ja aby się nie zakochałam. Nie to
nie możliwe, jeśli już to zauroczyłam jego wyglądem i dżentelmeńską postawą.
- Tak to do widzenia
pa - i odszedł.
- Fiu fiu, on chyba
się w tobie zabujał. - Zaśmiała się moja Best Friend.
- Wydaje ci się –
powiedziałam. - To idziemy?
- Jasne.
***
Do domu weszłam
trochę speszona, mimo, że nikt nie wiedział o moim nowym znajomym. Muszę o tym
komuś powiedzieć. Hermiona, ona na pewno nikomu nie powie, a poza tym ja ufam
jej. Podeszłam do niej.
- Hermiono, pozwól na
chwilę - pobiegłam do mojego pokoju przebrałam się w coś wygodnego i
rozpuściłam włosy. Wtedy weszła ona usiadła na swoim łóżku.
- To o co chodzi?
- Spytała.
- Czy mogę ci zaufać?
- Zapytałam.
- Oczywiście. Jesteś
dla mnie jak siostra.
- No to ja możliwe,
prawdopodobnie, chyba...
- Tak? - Zapytała
zniecierpliwiona.
- Dobra powiem to
wprost: jasięchybazakochałam
- Co?
- No... Chyba się
zakochałam... - Powiedziałam cicho. - Albo zauroczyłam. - Dodałam szybko.
- Tak, to
cudownie-odeszła do mnie i mnie przytuliła, pewnie pamiętała jak to ona
zakochała się w Wiktorze i tylko mnie o tym powiedziała.
- Co ty na to żebyśmy
dzisiaj zrobiły sobie babski wieczór? - Zapytała się.
- I to mówi przyszła
pani Prefekt? - Zaśmiałam się.
- A co Prefekt to tez
człowiek. - Uśmiechnęła się .
- A mogę zaprosić
Fivię? - Zapytałam.
- Jasne.
- Mamo, czy mogę
zaprosić Fivię. - Krzyknęłam z góry.
- No dobrze, zaproś
- powiedziała.
- Juhu - krzyknęłam
jak małe dziecko.
- Nie krzycz tak bo
się jeszcze rozmyśle. - Uśmiechnęła się.
Pobiegłam do pokoju
tak przejęta, że się wywaliłam. Jeszcze słyszałam na dole głos Rona.
- A tej co się stało?
– Spytał mój brat. Nie zwróciłam na niego uwagi. Myślałam tylko o tym aby
wysłać zaproszenie Fivii.
Droga Fivio
Wiem że dzisiaj
się widziałyśmy, ale zapraszam cię do
mojego domu na
nocowankę. Będzie też Hermiona.
Mam nadzieje że
się zjawisz.
Ginny
Pobiegłam po świnkę i
wysłałam list. Pobiegłam do Hermiony, która czytała jakąś książkę.
- Załatwione, Fivia
jest zaproszona.
- To jeszcze coś
słodkiego - powiedziała.
- A no tak to
już biegnę - poszłam do pokoju Freda i Georga na drzwiach wisiała tabliczka z
napisem „Wchodzisz na własne ryzyko” zapukałam usłyszałam brzdęk czegoś.
Co oni tam robią? Otworzył mi George.
- Czego chcesz
siostrzyczko? - Zapytał.
- Trochę słodyczy -
powiedziałam znudzonym głosem.
- A po co.
- Bo Fivia przyjeżdża.
- A co jeśli ci
nie damy?
- To powiem mamie że
znowu coś robicie, a jeśli się nie mylę to eliksir Amortęcji.
- Skąd wiesz? –
Zapytał zaskoczony.
- Wszędzie poznam ten
zapach, to jak?
- Dobra, dobra już
daję skarżypyto - pokazałam mu język. Do pokoju szłam obładowana słodyczami.
Kiedy weszłam do pokoju Hermiona już była na ostatniej stronie książki. W oknie
stała świnka. Położyłam mój dobytek na łózko i podbiegłam do okna, wzięłam list,
był od Fivii:
Droga Ginny
oczywiście że
przyjadę z wielką chęcią poznam też Hermionę.
No to pa za
chwilę.
Fivia
Usłyszałam suchy
trzask. To pewnie Fivia się deportowała razem ze swoim rodzicem. Poszłam przed
dom stała tam właśnie żegnała się ze swoim tatą. Podeszłam i się przywitałam.
Wzięłam ją za rękę i pobiegłyśmy do pokoju. Hermina rozczesywała włosy wstała i się
przedstawiła
- Obiad - zawołała
mama. Zeszłyśmy na dół. Już tam byli wszyscy. Fivia usiadła obok mnie jeszcze
nigdy nie była w moim domu, pewnie czuła się nieswojo widząc jak liczna jest
nasza rodzina. Gdy zjedliśmy obiad, Fivia wzięła mnie na bok.
- To jest cała twoja
rodzina?
- No jeszcze jest
Charlie i Bill.
- Że WHAT???
- To co słyszałaś.
Pobiegłyśmy do mojego
pokoju usiadłyśmy na łózko.
- Miła jest ta
Hermiona - powiedziała.
- I to bardzo.
- Ale
nie tak miła jak ja prawda??????
- Taaa jasne. – Powiedziałam ironicznie.
- Ej! - Rzuciła się
na mnie i zaczęła mnie łaskotać śmiałam się w wniebogłosy.
- Przestań.
- Przysięgasz że to
ja jestem najmilsza.
- Przysięgam!!! -
krzyknęłam przestała mnie łaskotać.
Później to tak jakoś
zleciało że nagle zrobił się wieczór i trzeba było zacząć imprezę która trwała
do 3:00 nad ranem. Chyba...