czwartek, 27 czerwca 2013

15.Niespodzianka





Wszyyystkich niecierpliwych bardzo przepraszamy. Mam nadzieję że długość odpowiada.
  Maja
***
- Ginny! Pobudka!
- Gdzie się tak spieszymy? - zapytałam zaspana.
- Harry wygrał rozprawę, a ja dostałam pozwolenie na wyjazd.
- Come on! Jes, jes jes. - wyskoczyłam natychmiast z łóżka.
- Ginerwo Weasley, jak ty się wyrażasz.?
- A tak mi się wyrwało.
- W ciągu godziny masz zjeść śniadanie, spakować się, postawić bagaże pod drzwiami i tam czekać.
***
- Kochana Nora! - wykrzyknęła mama strzykając kościami po długiej podróży.
- Bez żadnych pań Black.
- Kochaneczki, rozpakujcie się. Coś jeszcze miałam powiedzieć...
- Pani chciała powiedzieć jak śpimy.
- Skąd wiedziałaś?
- Mamo - jęknęłam
- Dobrze, już. Hermiono  ty śpisz z Ginny w jej pakoju...
- ok
- ...Harry u bliźniaków a Ron u siebie. Zadowoleni?
- Moooże być - ziewnęłam.
- O 15 obiad. Nie spóźnić mi się.
Rozeszliśmy się według rozkładu. Otworzyłam drzwi mojego cudownego pokoju. Moją buzię jak i cały pokój zalewał ciepły słoneczny blask. Przebiegłam po mięciutkim dywanie i uchyliłam okno. Niewiedząc co najpierw przywitać rzuciłam się na moje łóżko. Takie bez sprężyn. Ogarnęłam się i rozejrzałam. Regał z książkami jest, kolekcja graczy Quidditcha jest.
- Ginny! Co ty tam robisz? - ojć.
- To co kazałaś.
- Trochę ciszej, dobrze? - pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. Zaczęłam rozkładać ubrania. Po dwudziestu minutach ciężkiej pracy postanowiłam zajrzeć do Hermiony. Zapukałam.
- Proszę. - Weszłam, a dziewczyna podniosła głowę z nad książki do transmutacji z zeszłego roku.
- Już się rozpakowałaś?
- Nie mogłam. Ron zostawił swoje rzeczy w szafie.
- Co za głupek.
- Ginny, jak ty się wyrażasz?
- Nijak. Powinnaś mniej przebywać z moją mamą.
- Może pójdź po brata.
- Oczywiście jaśnie pani. - wyszłam zdenerwowana na dziewczynę nawet nie wiem za co. Drzwi były otwarte no oścież.
- Ron, Hermiona błaga cię o wyjęcie swoich ubrań z szafy.
- Co?!
- Nie powtórzę drugi raz. Idź do swojego pokoju. - Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam nie wiedząc dlaczego jestem taka zdenerwowana.

***

- Ron z Hermioną! Na dół przepędzać gnomy z ogrodu. Za pół godziny schodzi reszta – zawołała mama. Mieliśmy właśnie poobiednią sjestę. Niewiedzieć czemu spojrzałam na kalendarz. Co tam się świeci na czerwono? Podeszłam bliżej. No jasne! Dwa dni temu były urodziny Harry’ego. Wyciągnęłam z pod szafy prezent. Malutką statuetkę przedstawiającą  Wiktora Kruma i poradnik do Quidditcha. Schowałam za plecami i pobiegłam na górę. Stuk! Stuk!
- Wejdź Ginny – skąd on mógł wiedzieć, że to ja.
- Harry, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – wystawiłam rękę z upominkiem. Już chciał go chwycić gdy zabrałam rękę z powrotem i zawołałam:
- Nie będzie tak łatwo! Złap mnie!
- Co? – zawołał z uśmiechem. Wybiegłam przez otwarte drzwi a on za mną. Skręciłam za dom i oparłam się o drzewo rosnące na środku ogródka. Podałam mu prezent i w jego uścisku pocałowałam w policzek. Życie jest piękne! Jednak cały ten urok przerwała mama:
- Dzieciaczki! Odgnamiać czas!

***
Kolejny tydzień wlókł się niemiłosiernie długo. Chłopcy ciągle gadali o poważnych, tajnych sprawach, Hermiona powtarzała lekcje a ja nudziłam się jak nigdy w życiu. Ożyło ono dopiero w poniedziałek, gdy przyjechali Fred i George. Była nawet wystarczająca liczba osób żebyśmy mogli grać w Quidditcha. Ja, Fred i Ron na Harry’ego, Hermionę i Georga. Przez dwa dni bawiliśmy się wspaniale…
„- Fred przynieś miotły! – wołał Ron
 - Poproś Georga, on to jest dopiero twardziel.
 - To ciebie poprosiła Tonks żebyś przeniósł szafę – wtórował George.
 - Bo bała się, że się po schodach nie wtoczę!
 - A ja postawiłem ją przed drzwiami, bo bym się w nich nie zmieścił.
 - Chłopcy, Harry już je przyniósł.
 - Co?! Szafy?
 - Nie głupolu! Miotły
 - Ha! Wiedziałem. To przez ciebie…
 - Przez ciebie ten chuderlak…” I tak dalej. Bliźniacy zawsze mają swoje plusy i minusy. Gra przebywała spokojniej, ale w wesołej atmosferze. W środę przyszła lista książek potrzebnych na ten rok:


Uczniowie czwartego roku powinni mieć:
Standardową księgę zaklęć (4 stopień)- Mirandy Goshawk
Historia Hogwartu- Katherin Machn
Eliksiry na zielono- Roya Dotteda
Podróże ze stworami- Gerdy McHowwa
Sennik (cz. 4)- Korna Luwry
Czarna magia Obrona- Gilberta Dlinkharda
Jak rozmawiać z Trollami- Susan Towler
Nikome światła- Bicka Drew


Mama obiecała nam, że pójdziemy w najbliższy czwartek. Czyli jutro. Nigdy nie była tak zdecydowana. Pewnie to dzięki Ronowi i Hermionie. Zostali mianowani prefektami Gryffindoru. Nikt z nas nie wie co strzeliło do głowy Dumbledorowi, że nie wybrał idealnego Harry’ego. Zasnęłam pewna że rano odznaki nie będzie.

 

2 komentarze:

  1. Rozdział fajny, ale krótki :(. Zauważyłam leciutką zmianę wyglądu bloga. Z przykrością stwierdzam, że poprzedni wygląd bardziej pasował do nagłówka i zalecam zmianę na poprzednie.
    Co do techniki rozdziału to potrzebne jest więcej opisów i mniej dialogów. Podoba mi się, że dodałyście muzykę. Jest spokojna więc nie przeszkadza czytaniu.
    Weszłam też na bloga Ali (Historia Lily i Jamesa). Jest on pisany trochę lepiej niż ten. Ala napisała, że ona bardziej pomaga w tym blogu. Wedłóg mnie powinnyście brać od niej więcej rad, a będzie lepiej. Mam wrażenie, że ona ma większe doświadczenie w pisaniu bloga.
    Pozdrawiam, Gal Anonim.

    OdpowiedzUsuń