Wszyyystkich
niecierpliwych bardzo przepraszamy. Mam nadzieję że długość odpowiada.
Maja
***
- Ginny! Pobudka!
- Gdzie się tak
spieszymy? - zapytałam zaspana.
- Harry wygrał
rozprawę, a ja dostałam pozwolenie na wyjazd.
- Come on! Jes, jes
jes. - wyskoczyłam natychmiast z łóżka.
- Ginerwo Weasley,
jak ty się wyrażasz.?
- A tak mi się
wyrwało.
- W ciągu godziny
masz zjeść śniadanie, spakować się, postawić bagaże pod drzwiami i tam czekać.
***
- Kochana Nora! -
wykrzyknęła mama strzykając kościami po długiej podróży.
- Bez żadnych pań
Black.
- Kochaneczki,
rozpakujcie się. Coś jeszcze miałam powiedzieć...
- Pani chciała
powiedzieć jak śpimy.
- Skąd wiedziałaś?
- Mamo - jęknęłam
- Dobrze, już. Hermiono ty śpisz z Ginny w jej pakoju...
- ok
- ok
- ...Harry u bliźniaków a Ron u siebie. Zadowoleni?
- Moooże być -
ziewnęłam.
- O 15 obiad. Nie
spóźnić mi się.
Rozeszliśmy się
według rozkładu. Otworzyłam drzwi mojego cudownego pokoju. Moją buzię jak i
cały pokój zalewał ciepły słoneczny blask. Przebiegłam po mięciutkim dywanie i
uchyliłam okno. Niewiedząc co najpierw przywitać rzuciłam się na moje łóżko.
Takie bez sprężyn. Ogarnęłam się i rozejrzałam. Regał z książkami jest,
kolekcja graczy Quidditcha jest.
- Ginny! Co ty tam
robisz? - ojć.
- To co kazałaś.
- Trochę ciszej,
dobrze? - pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. Zaczęłam rozkładać ubrania.
Po dwudziestu minutach ciężkiej pracy postanowiłam zajrzeć do Hermiony.
Zapukałam.
- Proszę. -
Weszłam, a dziewczyna podniosła głowę z nad książki do transmutacji z zeszłego
roku.
- Już się
rozpakowałaś?
- Nie mogłam. Ron
zostawił swoje rzeczy w szafie.
- Co za głupek.
- Ginny, jak ty się
wyrażasz?
- Nijak. Powinnaś
mniej przebywać z moją mamą.
- Może pójdź po
brata.
- Oczywiście jaśnie
pani. - wyszłam zdenerwowana na dziewczynę nawet nie wiem za co. Drzwi były
otwarte no oścież.
- Ron, Hermiona
błaga cię o wyjęcie swoich ubrań z szafy.
- Co?!
- Nie powtórzę
drugi raz. Idź do swojego pokoju. - Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam
nie wiedząc dlaczego jestem taka zdenerwowana.
***
- Ron z Hermioną!
Na dół przepędzać gnomy z ogrodu. Za pół godziny schodzi reszta – zawołała
mama. Mieliśmy właśnie poobiednią sjestę. Niewiedzieć czemu spojrzałam na
kalendarz. Co tam się świeci na czerwono? Podeszłam bliżej. No jasne! Dwa dni
temu były urodziny Harry’ego. Wyciągnęłam z pod szafy prezent. Malutką
statuetkę przedstawiającą Wiktora Kruma i poradnik do Quidditcha.
Schowałam za plecami i pobiegłam na górę. Stuk! Stuk!
- Wejdź Ginny –
skąd on mógł wiedzieć, że to ja.
- Harry,
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – wystawiłam rękę z upominkiem. Już
chciał go chwycić gdy zabrałam rękę z powrotem i zawołałam:
- Nie będzie tak
łatwo! Złap mnie!
- Co? – zawołał z
uśmiechem. Wybiegłam przez otwarte drzwi a on za mną. Skręciłam za dom i
oparłam się o drzewo rosnące na środku ogródka. Podałam mu prezent i w jego
uścisku pocałowałam w policzek. Życie jest piękne! Jednak cały ten urok
przerwała mama:
- Dzieciaczki!
Odgnamiać czas!
***
Kolejny tydzień
wlókł się niemiłosiernie długo. Chłopcy ciągle gadali o poważnych, tajnych
sprawach, Hermiona powtarzała lekcje a ja nudziłam się jak nigdy w życiu. Ożyło
ono dopiero w poniedziałek, gdy przyjechali Fred i George. Była nawet
wystarczająca liczba osób żebyśmy mogli grać w Quidditcha. Ja, Fred i Ron na
Harry’ego, Hermionę i Georga. Przez dwa dni bawiliśmy się wspaniale…
„- Fred przynieś
miotły! – wołał Ron
- Poproś
Georga, on to jest dopiero twardziel.
- To ciebie
poprosiła Tonks żebyś przeniósł szafę – wtórował George.
- Bo bała
się, że się po schodach nie wtoczę!
- A ja
postawiłem ją przed drzwiami, bo bym się w nich nie zmieścił.
- Chłopcy,
Harry już je przyniósł.
- Co?! Szafy?
- Nie
głupolu! Miotły
- Ha!
Wiedziałem. To przez ciebie…
- Przez ciebie
ten chuderlak…” I tak dalej. Bliźniacy zawsze mają swoje plusy i minusy.
Gra przebywała spokojniej, ale w wesołej atmosferze. W środę przyszła lista
książek potrzebnych na ten rok:
Uczniowie czwartego
roku powinni mieć:
Standardową księgę
zaklęć (4 stopień)- Mirandy
Goshawk
Historia Hogwartu- Katherin Machn
Eliksiry na
zielono- Roya
Dotteda
Podróże ze
stworami- Gerdy
McHowwa
Sennik (cz. 4)- Korna Luwry
Czarna magia
Obrona- Gilberta
Dlinkharda
Jak rozmawiać z
Trollami- Susan
Towler
Nikome światła- Bicka Drew
Mama obiecała nam,
że pójdziemy w najbliższy czwartek. Czyli jutro. Nigdy nie była tak
zdecydowana. Pewnie to dzięki Ronowi i Hermionie. Zostali mianowani prefektami
Gryffindoru. Nikt z nas nie wie co strzeliło do głowy Dumbledorowi, że nie
wybrał idealnego Harry’ego. Zasnęłam pewna że rano odznaki nie będzie.
Rozdział fajny, ale krótki :(. Zauważyłam leciutką zmianę wyglądu bloga. Z przykrością stwierdzam, że poprzedni wygląd bardziej pasował do nagłówka i zalecam zmianę na poprzednie.
OdpowiedzUsuńCo do techniki rozdziału to potrzebne jest więcej opisów i mniej dialogów. Podoba mi się, że dodałyście muzykę. Jest spokojna więc nie przeszkadza czytaniu.
Weszłam też na bloga Ali (Historia Lily i Jamesa). Jest on pisany trochę lepiej niż ten. Ala napisała, że ona bardziej pomaga w tym blogu. Wedłóg mnie powinnyście brać od niej więcej rad, a będzie lepiej. Mam wrażenie, że ona ma większe doświadczenie w pisaniu bloga.
Pozdrawiam, Gal Anonim.
Dzięki za podpowiedzi
Usuń