Witajcie kochani niestety muszę zawiesić bloga, ponieważ nic już dawno nie pisałam, a w szkole tyle nauki i do tego mam w tym roku szkolnym bardzo ważny test :(
Maja i Lena
miłego czytania
wtorek, 12 listopada 2013
sobota, 14 września 2013
18.Sen
Witam, witam i o zdrowie pytam. Wiem że w tym rozdziale trochę udziecinniłam Ginny, mam nadzieje że mi to wybaczycie.
Sorry że tak długo to trwało
miłego czytania :*
Lena
P.S to nie jest ta zemsta którą Ala zapowiadała
--------------------------
Dzisiaj rano obudziłam się dziwnie wcześnie spojrzałam na kalendarz który to dzisiaj, a no tak dzisiaj jest 1 września. Pobiegłam szybko do toalety wzięłam błyskawiczny prysznic pobiegłam do pokoju założyłam ubrania które sobie wczoraj naszykowałam. Była to luźna żółta bluzka z żółtym rękawem i kolorowa spódnica.
Wybiegłam z pokoju i zaczęłam wrzeszczeć:
- Wstawać Hogwart czeka, wstawać!!!! - Wpadłam do pokoju Georga i Freda i zaczęłam po nich skakać wrzeszcząc:
- Chłopaki, wstawać!
- C-c-o się dzieje? - Spytał zaspanym głosem George.
- Do Hogwartu marsz.
- Opanuj się dziewczyno chcemy spać - rzucił poduszkę we mnie. Na szczęście się schyliłam.
Szczęśliwa pobiegłam do Rona. Było tam tak ciemno pewnie ma zasłonięte zasłony.
- Nie, Hermiona nie może się dowiedzieć - powiedział przez sen Ronald.
Podeszłam do okna i gwałtownie odsłoniłam zasłonę słabe promienie słońca wpadły do pokoju. Czarne dotąd ściany zaczęły przybierać kolorów plakaty na ścianach miały już kształty, po chwili cały pokój miał już właściwe kolory. Nawet blada twarz Rona zaróżowiła się.
- Hermiona, kocham cię! - Z takim okrzykiem obudził się mój braciszek. Wybuchłam śmiechem co obudziło Pottera.
- Co się dzieje Ginny? - Zapytał zaspany
- Jedziemy do Hogwartu. - Powiedziałam i wyszłam w pokoju. Zeszłam na dół mama już krzątała się w kuchni.
- Witaj mamo - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Witaj Ginny, widzę że masz idealny humor.
- Tak jest mamo, co dzisiaj na śniadanie?
- Omlet - powiedziała francuskim akcentem. Nagle z dołu przywlekli się Fred i George wyraźnie zaspani.
- Czyli moja poranna pobudka zadziałała - stwierdziłam zadowolona w myślach.
- Już myślałam że będę musiała do was iść żeby was obudzić, a tu taka miła niespodzianka.
- Tak, bo Ginny zafundowała nam już niezapomnianą pobudkę - spojrzał na mnie wilkiem.
- W takim razie usiądźcie. - Po chwili zeszli Ron i Harry. Mniej zaspani, ale i tak ciskali we mnie gromami.
- Jak się spało? - Zapytała mama.
- Sen był przyjemny tylko pobudka nieco gorsza - spojrzał na mnie.
- To nic, po nas skakała.
- A nam odsłoniła zasłony.
- Witam - powiedziała Hermiona. No tak, zapomniałam ją obudzić.
- A tobie co zrobiła?
- Kto? Ginny? Nic.
- No dobra czas się zbierać dzieci! - Zaświergotała Mama.
- Idziemy już, idziemy. - Odpowiedziałam wpychając sobie do buzi ostatnią kanapkę. Wstaliśmy i z trudem zapakowaliśmy się do samochodu. Nienawidzę nim jeździć. Oczywiście nie obuło się bez pożegnania typu "dużo jedz, dobrze się ucz, nie sprawiaj kłopotów". Gdy pociąg ruszył poszłam szukać wolnego przedziału. Nagle zobaczyłam Lune. Dziewczyna siedziała sobie wygodnie na siedzeniu i czytała żonglera. Weszłam po cichu i zasłoniłam jej oczy.
- Zgadnij kto to - powiedziałam. Odwróciła się.
- Ginny - krzykneła i mocno mnie przytuliła.
- Dusisz mnie - chrypnęłam.
- Przepraszam, a gdzie masz Fivie i jak jej było... a Jenny
- Właśnie nie wiem gdzieś poszły - usiadłyśmy. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym gdy zobaczyłam Nevila też go przytuliłam. Trzymał on jakąś roślinę. Usiadł naprzeciwko nas i zaczął gadać o jakiś roślinach. Po chwili do naszego przedziału wszedł Hermiona Ron i Harry. - Wdech, wydech, wdech, wydech... - pomyślałam
- Hej siostra, a nie przywitasz się? - Zapytał mój brat.
- Widziałam się z wami zaledwie 30 min. temu.
- Ron musimy iść na spotkanie prefektów - spojrzałam na Harry'ego zaciskał pięści. Dotknęłam jego ręki on spojrzał się na mnie ciepło. Ja się zarumieniłam co idealnie kontrastowało z moimi włosami rudymi włosami. Po pewnym czasie się zasnęłam miałam dziwny sen.
Byłam przed jakimś domem. Weszłam do środka usłyszałam dwoje ludzi i śmiejące się dziecko. Podeszłam bliżej. Stała tam piękna rudowłosa kobieta i mężczyzna o czarnych włosach. Kogoś mi przypominał tylko nie wiedziałam kogo, na dywaniku siedział maleńki chłopczyk miał morze z roczek. Mężczyzna machał różdżka z której wylatywały kolorowe iskry. Malec śmiał się. Usiadłam na fotelu najwidoczniej mnie nie widzieli. Dorośli zaczęli rozmawiać:
-Lily musisz mnie wreszcie posłuchać musimy się stond wyprowadzić, Voldemort może wreszcie po nas przyjść.
-Nie martw się James mamy przyjaciół nie jesteśmy sami.
-Skoro tak mówisz - nagle ktoś mocno walną drzwi oboje zerwali się na nogi malec przestał się śmiać.
- Weź małego na górę.
- Ale...
-Już!!!!!-poszłam na góre razem z Lily. Kobieta połorzyła chłopczyka w łużeczku i wyszeptała coś do niego usłyszałam krzyk. Ona też go usłyszała zerwała się na równe nogi. Gdy drzwi wyrwały się z zawiasów a w nich stanął on. Voldemort. Zaśmiał się i powiedział
- Odsuń się to nie zrobie ci nic złego.
- Zabij mnie, jego zostaw.
- Sama tego chciałaś głupia dziewczyno Avada Kedavra!!!! - krzyknął
- Nie krzyknęłam, ale było już za pźno Lily leżała martwa na ziemi i sen się skończył.
-------------------------------
I tyle wam powiem :)
miłego czekania
Sorry że tak długo to trwało
miłego czytania :*
Lena
P.S to nie jest ta zemsta którą Ala zapowiadała
--------------------------
Dzisiaj rano obudziłam się dziwnie wcześnie spojrzałam na kalendarz który to dzisiaj, a no tak dzisiaj jest 1 września. Pobiegłam szybko do toalety wzięłam błyskawiczny prysznic pobiegłam do pokoju założyłam ubrania które sobie wczoraj naszykowałam. Była to luźna żółta bluzka z żółtym rękawem i kolorowa spódnica.
Wybiegłam z pokoju i zaczęłam wrzeszczeć:
- Wstawać Hogwart czeka, wstawać!!!! - Wpadłam do pokoju Georga i Freda i zaczęłam po nich skakać wrzeszcząc:
- Chłopaki, wstawać!
- C-c-o się dzieje? - Spytał zaspanym głosem George.
- Do Hogwartu marsz.
- Opanuj się dziewczyno chcemy spać - rzucił poduszkę we mnie. Na szczęście się schyliłam.
Szczęśliwa pobiegłam do Rona. Było tam tak ciemno pewnie ma zasłonięte zasłony.
- Nie, Hermiona nie może się dowiedzieć - powiedział przez sen Ronald.
Podeszłam do okna i gwałtownie odsłoniłam zasłonę słabe promienie słońca wpadły do pokoju. Czarne dotąd ściany zaczęły przybierać kolorów plakaty na ścianach miały już kształty, po chwili cały pokój miał już właściwe kolory. Nawet blada twarz Rona zaróżowiła się.
- Hermiona, kocham cię! - Z takim okrzykiem obudził się mój braciszek. Wybuchłam śmiechem co obudziło Pottera.
- Co się dzieje Ginny? - Zapytał zaspany
- Jedziemy do Hogwartu. - Powiedziałam i wyszłam w pokoju. Zeszłam na dół mama już krzątała się w kuchni.
- Witaj mamo - powiedziałam z wielkim uśmiechem.
- Witaj Ginny, widzę że masz idealny humor.
- Tak jest mamo, co dzisiaj na śniadanie?
- Omlet - powiedziała francuskim akcentem. Nagle z dołu przywlekli się Fred i George wyraźnie zaspani.
- Czyli moja poranna pobudka zadziałała - stwierdziłam zadowolona w myślach.
- Już myślałam że będę musiała do was iść żeby was obudzić, a tu taka miła niespodzianka.
- Tak, bo Ginny zafundowała nam już niezapomnianą pobudkę - spojrzał na mnie wilkiem.
- W takim razie usiądźcie. - Po chwili zeszli Ron i Harry. Mniej zaspani, ale i tak ciskali we mnie gromami.
- Jak się spało? - Zapytała mama.
- Sen był przyjemny tylko pobudka nieco gorsza - spojrzał na mnie.
- To nic, po nas skakała.
- A nam odsłoniła zasłony.
- Witam - powiedziała Hermiona. No tak, zapomniałam ją obudzić.
- A tobie co zrobiła?
- Kto? Ginny? Nic.
- No dobra czas się zbierać dzieci! - Zaświergotała Mama.
- Idziemy już, idziemy. - Odpowiedziałam wpychając sobie do buzi ostatnią kanapkę. Wstaliśmy i z trudem zapakowaliśmy się do samochodu. Nienawidzę nim jeździć. Oczywiście nie obuło się bez pożegnania typu "dużo jedz, dobrze się ucz, nie sprawiaj kłopotów". Gdy pociąg ruszył poszłam szukać wolnego przedziału. Nagle zobaczyłam Lune. Dziewczyna siedziała sobie wygodnie na siedzeniu i czytała żonglera. Weszłam po cichu i zasłoniłam jej oczy.
- Zgadnij kto to - powiedziałam. Odwróciła się.
- Ginny - krzykneła i mocno mnie przytuliła.
- Dusisz mnie - chrypnęłam.
- Przepraszam, a gdzie masz Fivie i jak jej było... a Jenny
- Właśnie nie wiem gdzieś poszły - usiadłyśmy. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym gdy zobaczyłam Nevila też go przytuliłam. Trzymał on jakąś roślinę. Usiadł naprzeciwko nas i zaczął gadać o jakiś roślinach. Po chwili do naszego przedziału wszedł Hermiona Ron i Harry. - Wdech, wydech, wdech, wydech... - pomyślałam
- Hej siostra, a nie przywitasz się? - Zapytał mój brat.
- Widziałam się z wami zaledwie 30 min. temu.
- Ron musimy iść na spotkanie prefektów - spojrzałam na Harry'ego zaciskał pięści. Dotknęłam jego ręki on spojrzał się na mnie ciepło. Ja się zarumieniłam co idealnie kontrastowało z moimi włosami rudymi włosami. Po pewnym czasie się zasnęłam miałam dziwny sen.
Byłam przed jakimś domem. Weszłam do środka usłyszałam dwoje ludzi i śmiejące się dziecko. Podeszłam bliżej. Stała tam piękna rudowłosa kobieta i mężczyzna o czarnych włosach. Kogoś mi przypominał tylko nie wiedziałam kogo, na dywaniku siedział maleńki chłopczyk miał morze z roczek. Mężczyzna machał różdżka z której wylatywały kolorowe iskry. Malec śmiał się. Usiadłam na fotelu najwidoczniej mnie nie widzieli. Dorośli zaczęli rozmawiać:
-Lily musisz mnie wreszcie posłuchać musimy się stond wyprowadzić, Voldemort może wreszcie po nas przyjść.
-Nie martw się James mamy przyjaciół nie jesteśmy sami.
-Skoro tak mówisz - nagle ktoś mocno walną drzwi oboje zerwali się na nogi malec przestał się śmiać.
- Weź małego na górę.
- Ale...
-Już!!!!!-poszłam na góre razem z Lily. Kobieta połorzyła chłopczyka w łużeczku i wyszeptała coś do niego usłyszałam krzyk. Ona też go usłyszała zerwała się na równe nogi. Gdy drzwi wyrwały się z zawiasów a w nich stanął on. Voldemort. Zaśmiał się i powiedział
- Odsuń się to nie zrobie ci nic złego.
- Zabij mnie, jego zostaw.
- Sama tego chciałaś głupia dziewczyno Avada Kedavra!!!! - krzyknął
- Nie krzyknęłam, ale było już za pźno Lily leżała martwa na ziemi i sen się skończył.
-------------------------------
I tyle wam powiem :)
miłego czekania
czwartek, 5 września 2013
Odchodzę :(
Niestety moja działalność na blogu była bardzo mała, a raczej prawie jej nie było dlatego odchodzę. Po prostu 100 % angażuje się w mojego bloga i na tego nie mam czasu. Z resztą uważam, że trzy osoby piszące bloga to jednak za dużo i trudno jest się nam porozumieć.
Mam nadzieję, że Lena i Maja będą miały bardzo dużo czytelników i komentujących.
Zapraszam jeszcze na moje blogi, gdzie będziecie mogli mnie znaleźć: Historia Lily i Jamesa i Heroes New Adventure.
Ala
Mam nadzieję, że Lena i Maja będą miały bardzo dużo czytelników i komentujących.
Zapraszam jeszcze na moje blogi, gdzie będziecie mogli mnie znaleźć: Historia Lily i Jamesa i Heroes New Adventure.
Ala
sobota, 17 sierpnia 2013
Wszystkiego najlepszego!!!!!
to tak poza historią o Ginny, ale chciałabym złożyć życzenia mojej mamie ponieważ dzisiaj ma urodziny. Chcę jej podziękować za to że mnie mobilizuje do tego żebym napisała kolejny rozdział i za to że mnie kocha i pomaga mi w trudnych sytuacjach.
Więc dzisiaj składam Ci najserdeczniejsze życzenia z okazji twoich urodzin.
Wszystkiego najlepszego mamo!!!!!
Lena :*
Więc dzisiaj składam Ci najserdeczniejsze życzenia z okazji twoich urodzin.
Wszystkiego najlepszego mamo!!!!!
Lena :*
Ginny Potter i Lily Luna Potter |
niedziela, 14 lipca 2013
WAKACJE
Są wakacje więc nie oczekujcie od nas regularnego dodawania rozdziałów. Odpoczywamy przecież od szkoły w domach lub wyjeżdżamy, a my także. Nie wiemy kiedy pojawi się następny rozdział, ponieważ żeby go napisać musimy się skontaktować. Przepraszamy :(
No, ale wy nie czekajcie ze zdenerwowaniem, tylko korzystajcie z wolnych chwili!
Ala, Lena i Maja
No, ale wy nie czekajcie ze zdenerwowaniem, tylko korzystajcie z wolnych chwili!
Ala, Lena i Maja
wtorek, 2 lipca 2013
17. "Upite" po imprezie
Nareszcie możecie
przeczytać następny rozdział napisany przeze mnie! Ostatni to był chyba
"Zakon Feniksa 1/3". Tak to tylko doradzałam dziewczynom. Ale jak się
prowadzi drugiego bloga to ma
się mniej czasu.
Zapraszam do czytania
i komentowania!
Ala
----------------------------
Obudziłam się w
dziwnej pozie. Leżałam z głową pod łóżkiem. Hermiona spała w szafie (!!!).
Fivia i tak nas wszystkie pokonała. Spała na szafie, a głowa jej
zwisała w dół. Co się stało, że w takich pozach zasnęłyśmy? Założę się, że
to sprawka Freda i Georga. Wzięłam pierwsze lepsze opakowanie po cukierkach i
przeczytałam "smak":
Cukierki
"upijające". Już po jednym oderwiesz się od problemów i zaszalejesz,
nie pamiętając później tego!
Nie odpowiadamy za nie
przyjemne skutki!!!
Zabiję ich! Dobrze,
że przed imprezą mama założyła nam zaklęcie uciszające, żebyśmy nie
przeszkadzały innym domownikom. Fivia zaczęła się budzić. Już chciałam krzyknąć
jej by uważała, ale ona podniosła z trudem głowę i walnęła się o sufit.
Straciła równowagę i runęła w dół na poduszki. Obok Hermiona w szafie obudziła
się od huku upadającego ciała Fivii.
- Co się dzieje? -
Spytała moja przyjaciółka. Podałam jej do przeczytania opis cukierków.
- Fu*k. Zabiję ich za
mój upadek z szafy.
- Czemu ja jestem w
szafie? - Spytała zdezorientowana Hermiona.
- Przeczytaj to. - I
Fivia poda jej opakowanie.
- Mają szczęście, że
poza Hogwartem nie możemy używać różdżek.
- Ale potem się
zemścimy, co nie?
- Jasne! -
Odpowiedziały jednocześnie.
- Ale teraz udawajmy,
że nic się nie stało. Powiedzmy, że to opakowanie cukierków przypadkiem
ominęłyśmy. Teraz musimy posprzątać.
Do kosza wyrzuciłyśmy
papierki po słodyczach i puste butelki. Poskładałyśmy i pochowałyśmy
porozwalane ubrania. Znalazłam bokserki z inicjałami H. P., na co zaczęłyśmy
się śmiać. Znalazłyśmy mnóstwo karteczek z napisanymi zadaniami. Przeczytałam
na głos parę:
- "Zatańcz na
stole", "Zrób piramidę z plastikowych kubków i następnie nalej do
każdego CocaColę" to wyjaśnia brudną i klejącą podłogę - dodałam -
"Włóż do buzi jak najwięcej żelków". - Zakończyłam. Karteczkę z
napisem "Niezauważalnie przenieś się do pokoju twojego ukochanego i
przynieś jego bokserki." zachowałam dla siebie.
- Przynajmniej się
wybawiłyśmy. - Stwierdziła Hermiona. Gdy wszystko błyszczało zaczęłyśmy siebie
doprowadzać do porządku. Ja poszłam do łazienki na dole, a Fivia na górze.
Hermiona powiedziała, że pójdzie po którejś z nas. Wzięłam długi prysznic by
zmyć całkowicie z siebie zeschniętą CocaColę oraz inne rzeczy, których nazw nie
będę wymieniać. Założyłam dżinsowe krótkie spodenki i białą bokserkę. Wysuszone
włosy związałam w kucyka. Usta pomalowałam błyszczykiem. Nie musiałam korzystać
z masy kremu by zakryć dołu pod oczami, ponieważ mam specjalnie kupiła takie
tabletki gdy tata pracował do późna. Po mnie łazienkę zajęła Hermiona. Gdy
wszystkie w trójkę zeszłyśmy na dół wszyscy siedzieli już przy stole.
- Myślałam, że po
takiej imprezie wstaniecie około 12, a jest 9. - Powiedziała mama. Co się jej
stało? Zwykle jest przeciwko takim imprezom i każe nam wcześnie wstawać. Nagle
mnie olśniło: chce zrobić dobre wrażenie na Fivii. To całkowicie w jej stylu.
- Hmmm, było bardzo
fajnie. Wyspałyśmy się, nie było niczego nadzwyczajnego. - Powiedziałam udając,
że nie było sprawy z cukierkami moich braci.
- To dobr...
- Na pewno nie było
żadnych niespodzianek? - Przerwał mamie Fred.
- Nie przerywaj mi
Fred!
- Jestem George! -
Spróbował nabrać naszą rodzicielkę Fred.
- Nie nabierzesz mnie
FRED!
- To jak Ginny?
- Hmm, nie, nie było
niczego takiego. A czemu pytasz?
- Aaa... - Zmieszał
się trochę - po prostu.
- Dobra, dobra, może
coś zjemy, co? Jestem strasznie głodna! - Zmieniła temat Fivia.
- O! Ja też!
- Zrobiłam
jajecznicę. Może być? - Spytała mama.
- Oczywiście!
Zjedliśmy wszyscy
śniadanie normalnie rozmawiając, tylko bliźniacy cały czas sobie szeptali i
rzucali ukradkowe spojrzenia w naszą stronę. My oczywiście udawałyśmy, że tego
nie widzimy. Ron i Harry zaproponowali towarzyską grę w Quidditcha. Wszyscy
wyrazili aprobatę.
Podzieliliśmy się na
składy: Fred, Ron i ja kontra George, Harry i Fivia, która jako tako umie grać.
Ustaliliśmy, że gramy bez tłuczków. Mój starszy brat był na obronie, Fred ścigającym,
a ja ścigającym i szukającym. W drużynie przeciwnej Fivia była obrońcą, George
i Harry ścigającymi i Harry także był szukającym. Tata wyczarował nam na łące
prowizoryczne słupki. Hermiona miała być sędziom, ponieważ nie lubiła latać. Mojej
drużynie szło o wiele lepiej z kaflem. Graliśmy godzinę, a znicza nie było.
Może dlatego, że Harry musiał się skupić na grze ścigającego, a nie szukania
znicza, ponieważ głównie starał się go dostrzeć to George teoretycznie prawie
grał sam. Ja prawie w ogóle nie starałam się złapać znicza i po prostu jak bym
go zauważyła to okej, a jak nie to nie. Gdy po tej godzinie było 170 do 20
Harry’emu udało się złapać małą, złotą piłeczkę. Był remis, którym żadna z
drużyn nie była zadowolona. Trudno. Nie chciało się nam robić rewanżu.
Poszliśmy w siódemkę ruszyliśmy do pokoju Rona i tam zagraliśmy w
Eksplodującego Durnia. Mama zawołała nas później na obiad. Potem przyjechał
tata Fivii. Podziękowała mojej mamie za gościnę, pożegnała się i deportowała do
swojego domu. Hermiona i ja pogadałyśmy o następnym roku szkolnym w Hogwarcie i
innych babskich sprawach. Tak uleciał mi cały dzień.
--------------------------------
Rozdział nie najdłuższy, ale jestem z niego zadowolona.
Zapraszam do komentowania!
Ala
niedziela, 30 czerwca 2013
16.Michael Corner
Witam w wakacje
wypoczęci? Ten rozdział dedykuje Galowi Anonimowi, który jako pierwszy
skrytykował nasz blog. Bardzo Ci dziękujemy, dzięki takim osobom ten blog
będzie lepszy. Jeszcze raz dzięki. Notka dosyć długa, w porównaniu do
innych, mam nadzieję że się wszystkim spodoba.
czytacie=komentujecie
Lena
-----------------------
- Ginny, ubieraj
się już czas na nas - zawołała mama. Dzisiaj pozwoliła mi iść razem z nią na
Pokątną. Ron z okazji zostania Prefektem zażyczył sobie nową miotłę.
Szczęściarz. Umówiłam się z Fivią w kawiarni, ma mi coś powiedzieć. Ciekawe co.
- Chwila - zawołałam.
Założyłam białą bluzkę, kwiaciastą spódnicę do 3/4 ud i kremową marynarkę.
Włosy rozczesałam i związałam w luźnego warkocza. Weszłam do toalety
pomalowałam usta błyszczykiem, a rzęsy przeleciałam tuszem.
- Długo jeszcze? -
Zawołała mama
- Już idę -
odpowiedziałam zeszłam na dół. Hermiona już tam była, ona też idzie wyglądała
całkiem ładnie. Miała rozpuszczone włosy kasztanową koszulkę i dżinsy rurki.
Spojrzałam na Rona który patrzył na nią jak zaczarowany. Prawie wybuchłam
śmiechem. Harry też zszedł miał na sobie czerwoną koszulkę i niebieskie dresy.
Tak fajnie wyglądał. On, Ron i bliźniacy zostają. Tata nas odwozi, niestety
proszek Fiu nam się skończył. Weszłyśmy do auta. Gdy już byliśmy na
Pokątnej spojrzałam na zegarek, była godzina 14:00 z Fivią umówiłam się o 15:00
miałam jeszcze 1 godzinę, idealnie aby zrobić zakupy. Najpierw weszliśmy do
Esów i Floresów. Kupiliśmy potrzebne książki. Później ruszyliśmy do apteki,
odwiedziliśmy Olivandera, który bardzo się ucieszył z naszej wizyty. Zanim się
spostrzegłam była 14:50 spytałam mamy czy mogę iść do kawiarni. Zgodziła się.
Szybko pobiegłam (na tyle ile pozwalała mi spódnica). Zobaczyłam Fivię,
siedziała przy stoliku i pałaszowała lody, co chwile się rozglądała . Obok niej
siedział wysoki chłopak, który był bardzo przystojny. Pomachałam do niej,
zobaczyła mnie pobiegła do mnie. Wyściskałyśmy się. Tak się za nią stęskniłam.
Podeszłyśmy do stolika, a chłopak wstał
- Ginny to jest Michael Corner. Michael to jest Ginny Weasley. - Uścisnął mi rękę - Nie miał gdzie
usiąść, a ja siedziałam sama więc się do mnie przyłączył. Trochę
porozmawialiśmy.
- Witaj. Fivia mi
wiele o tobie mówiła - powiedział jego głęboki głos. Zarumieniłam się.
- Ach pewnie same złe
rzeczy - powiedziałam. - Fivia, jak tam było w Polsce? - Zaczęła
opowiadać, że jest pięknie i nawet nauczyła się trochę tego języka.
Powiedziała coś dziwnego i szeleszczącego twierdząc, że to „cześć”. Trochę się
pośmiałyśmy, ciągle czułam na sobie wzrok Michaela i znowu się
zarumieniłam . Głupie rumieńce! Fivia to zauważyła spojrzała na rękę na której
nie było zegarka.
- O jak późno
się robi to ja już muszę lecieć - powiedziała.
- Rzeczywiście, ja
też. Odprowadzę cię, dobra?
- Słowo „dobra” wyraźnie
zaakcentowałam.
- Ok.
- No to na razie
Michael - powiedziałam.
- Pa Ginny -
odpowiedział i pocałował mnie w rękę, na co ponownie się zarumieniłam. Zachował
się jak prawdziwy dżentelmen, moi bracia NIGDY by czegoś takiego nie zrobili.
Spojrzałam na moją przyjaciółkę, ona patrzyła wymownie w niebo.
- No... ten...
to... pa... Michael - za jąkałam się. Ostatnio tak się jąkałam 4 lata temu, w
pierwszej klasie kiedy Harry był blisko. Czy ja aby się nie zakochałam. Nie to
nie możliwe, jeśli już to zauroczyłam jego wyglądem i dżentelmeńską postawą.
- Tak to do widzenia
pa - i odszedł.
- Fiu fiu, on chyba
się w tobie zabujał. - Zaśmiała się moja Best Friend.
- Wydaje ci się –
powiedziałam. - To idziemy?
- Jasne.
***
Do domu weszłam
trochę speszona, mimo, że nikt nie wiedział o moim nowym znajomym. Muszę o tym
komuś powiedzieć. Hermiona, ona na pewno nikomu nie powie, a poza tym ja ufam
jej. Podeszłam do niej.
- Hermiono, pozwól na
chwilę - pobiegłam do mojego pokoju przebrałam się w coś wygodnego i
rozpuściłam włosy. Wtedy weszła ona usiadła na swoim łóżku.
- To o co chodzi?
- Spytała.
- Czy mogę ci zaufać?
- Zapytałam.
- Oczywiście. Jesteś
dla mnie jak siostra.
- No to ja możliwe,
prawdopodobnie, chyba...
- Tak? - Zapytała
zniecierpliwiona.
- Dobra powiem to
wprost: jasięchybazakochałam
- Co?
- No... Chyba się
zakochałam... - Powiedziałam cicho. - Albo zauroczyłam. - Dodałam szybko.
- Tak, to
cudownie-odeszła do mnie i mnie przytuliła, pewnie pamiętała jak to ona
zakochała się w Wiktorze i tylko mnie o tym powiedziała.
- Co ty na to żebyśmy
dzisiaj zrobiły sobie babski wieczór? - Zapytała się.
- I to mówi przyszła
pani Prefekt? - Zaśmiałam się.
- A co Prefekt to tez
człowiek. - Uśmiechnęła się .
- A mogę zaprosić
Fivię? - Zapytałam.
- Jasne.
- Mamo, czy mogę
zaprosić Fivię. - Krzyknęłam z góry.
- No dobrze, zaproś
- powiedziała.
- Juhu - krzyknęłam
jak małe dziecko.
- Nie krzycz tak bo
się jeszcze rozmyśle. - Uśmiechnęła się.
Pobiegłam do pokoju
tak przejęta, że się wywaliłam. Jeszcze słyszałam na dole głos Rona.
- A tej co się stało?
– Spytał mój brat. Nie zwróciłam na niego uwagi. Myślałam tylko o tym aby
wysłać zaproszenie Fivii.
Droga Fivio
Wiem że dzisiaj
się widziałyśmy, ale zapraszam cię do
mojego domu na
nocowankę. Będzie też Hermiona.
Mam nadzieje że
się zjawisz.
Ginny
Pobiegłam po świnkę i
wysłałam list. Pobiegłam do Hermiony, która czytała jakąś książkę.
- Załatwione, Fivia
jest zaproszona.
- To jeszcze coś
słodkiego - powiedziała.
- A no tak to
już biegnę - poszłam do pokoju Freda i Georga na drzwiach wisiała tabliczka z
napisem „Wchodzisz na własne ryzyko” zapukałam usłyszałam brzdęk czegoś.
Co oni tam robią? Otworzył mi George.
- Czego chcesz
siostrzyczko? - Zapytał.
- Trochę słodyczy -
powiedziałam znudzonym głosem.
- A po co.
- Bo Fivia przyjeżdża.
- A co jeśli ci
nie damy?
- To powiem mamie że
znowu coś robicie, a jeśli się nie mylę to eliksir Amortęcji.
- Skąd wiesz? –
Zapytał zaskoczony.
- Wszędzie poznam ten
zapach, to jak?
- Dobra, dobra już
daję skarżypyto - pokazałam mu język. Do pokoju szłam obładowana słodyczami.
Kiedy weszłam do pokoju Hermiona już była na ostatniej stronie książki. W oknie
stała świnka. Położyłam mój dobytek na łózko i podbiegłam do okna, wzięłam list,
był od Fivii:
Droga Ginny
oczywiście że
przyjadę z wielką chęcią poznam też Hermionę.
No to pa za
chwilę.
Fivia
Usłyszałam suchy
trzask. To pewnie Fivia się deportowała razem ze swoim rodzicem. Poszłam przed
dom stała tam właśnie żegnała się ze swoim tatą. Podeszłam i się przywitałam.
Wzięłam ją za rękę i pobiegłyśmy do pokoju. Hermina rozczesywała włosy wstała i się
przedstawiła
- Obiad - zawołała
mama. Zeszłyśmy na dół. Już tam byli wszyscy. Fivia usiadła obok mnie jeszcze
nigdy nie była w moim domu, pewnie czuła się nieswojo widząc jak liczna jest
nasza rodzina. Gdy zjedliśmy obiad, Fivia wzięła mnie na bok.
- To jest cała twoja
rodzina?
- No jeszcze jest
Charlie i Bill.
- Że WHAT???
- To co słyszałaś.
Pobiegłyśmy do mojego
pokoju usiadłyśmy na łózko.
- Miła jest ta
Hermiona - powiedziała.
- I to bardzo.
- Ale
nie tak miła jak ja prawda??????
- Taaa jasne. – Powiedziałam ironicznie.
- Ej! - Rzuciła się
na mnie i zaczęła mnie łaskotać śmiałam się w wniebogłosy.
- Przestań.
- Przysięgasz że to
ja jestem najmilsza.
- Przysięgam!!! -
krzyknęłam przestała mnie łaskotać.
Później to tak jakoś
zleciało że nagle zrobił się wieczór i trzeba było zacząć imprezę która trwała
do 3:00 nad ranem. Chyba...
czwartek, 27 czerwca 2013
15.Niespodzianka
Wszyyystkich
niecierpliwych bardzo przepraszamy. Mam nadzieję że długość odpowiada.
Maja
***
- Ginny! Pobudka!
- Gdzie się tak
spieszymy? - zapytałam zaspana.
- Harry wygrał
rozprawę, a ja dostałam pozwolenie na wyjazd.
- Come on! Jes, jes
jes. - wyskoczyłam natychmiast z łóżka.
- Ginerwo Weasley,
jak ty się wyrażasz.?
- A tak mi się
wyrwało.
- W ciągu godziny
masz zjeść śniadanie, spakować się, postawić bagaże pod drzwiami i tam czekać.
***
- Kochana Nora! -
wykrzyknęła mama strzykając kościami po długiej podróży.
- Bez żadnych pań
Black.
- Kochaneczki,
rozpakujcie się. Coś jeszcze miałam powiedzieć...
- Pani chciała
powiedzieć jak śpimy.
- Skąd wiedziałaś?
- Mamo - jęknęłam
- Dobrze, już. Hermiono ty śpisz z Ginny w jej pakoju...
- ok
- ok
- ...Harry u bliźniaków a Ron u siebie. Zadowoleni?
- Moooże być -
ziewnęłam.
- O 15 obiad. Nie
spóźnić mi się.
Rozeszliśmy się
według rozkładu. Otworzyłam drzwi mojego cudownego pokoju. Moją buzię jak i
cały pokój zalewał ciepły słoneczny blask. Przebiegłam po mięciutkim dywanie i
uchyliłam okno. Niewiedząc co najpierw przywitać rzuciłam się na moje łóżko.
Takie bez sprężyn. Ogarnęłam się i rozejrzałam. Regał z książkami jest,
kolekcja graczy Quidditcha jest.
- Ginny! Co ty tam
robisz? - ojć.
- To co kazałaś.
- Trochę ciszej,
dobrze? - pozostawiłam to pytanie bez odpowiedzi. Zaczęłam rozkładać ubrania.
Po dwudziestu minutach ciężkiej pracy postanowiłam zajrzeć do Hermiony.
Zapukałam.
- Proszę. -
Weszłam, a dziewczyna podniosła głowę z nad książki do transmutacji z zeszłego
roku.
- Już się
rozpakowałaś?
- Nie mogłam. Ron
zostawił swoje rzeczy w szafie.
- Co za głupek.
- Ginny, jak ty się
wyrażasz?
- Nijak. Powinnaś
mniej przebywać z moją mamą.
- Może pójdź po
brata.
- Oczywiście jaśnie
pani. - wyszłam zdenerwowana na dziewczynę nawet nie wiem za co. Drzwi były
otwarte no oścież.
- Ron, Hermiona
błaga cię o wyjęcie swoich ubrań z szafy.
- Co?!
- Nie powtórzę
drugi raz. Idź do swojego pokoju. - Odwróciłam się na pięcie i wymaszerowałam
nie wiedząc dlaczego jestem taka zdenerwowana.
***
- Ron z Hermioną!
Na dół przepędzać gnomy z ogrodu. Za pół godziny schodzi reszta – zawołała
mama. Mieliśmy właśnie poobiednią sjestę. Niewiedzieć czemu spojrzałam na
kalendarz. Co tam się świeci na czerwono? Podeszłam bliżej. No jasne! Dwa dni
temu były urodziny Harry’ego. Wyciągnęłam z pod szafy prezent. Malutką
statuetkę przedstawiającą Wiktora Kruma i poradnik do Quidditcha.
Schowałam za plecami i pobiegłam na górę. Stuk! Stuk!
- Wejdź Ginny –
skąd on mógł wiedzieć, że to ja.
- Harry,
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin – wystawiłam rękę z upominkiem. Już
chciał go chwycić gdy zabrałam rękę z powrotem i zawołałam:
- Nie będzie tak
łatwo! Złap mnie!
- Co? – zawołał z
uśmiechem. Wybiegłam przez otwarte drzwi a on za mną. Skręciłam za dom i
oparłam się o drzewo rosnące na środku ogródka. Podałam mu prezent i w jego
uścisku pocałowałam w policzek. Życie jest piękne! Jednak cały ten urok
przerwała mama:
- Dzieciaczki!
Odgnamiać czas!
***
Kolejny tydzień
wlókł się niemiłosiernie długo. Chłopcy ciągle gadali o poważnych, tajnych
sprawach, Hermiona powtarzała lekcje a ja nudziłam się jak nigdy w życiu. Ożyło
ono dopiero w poniedziałek, gdy przyjechali Fred i George. Była nawet
wystarczająca liczba osób żebyśmy mogli grać w Quidditcha. Ja, Fred i Ron na
Harry’ego, Hermionę i Georga. Przez dwa dni bawiliśmy się wspaniale…
„- Fred przynieś
miotły! – wołał Ron
- Poproś
Georga, on to jest dopiero twardziel.
- To ciebie
poprosiła Tonks żebyś przeniósł szafę – wtórował George.
- Bo bała
się, że się po schodach nie wtoczę!
- A ja
postawiłem ją przed drzwiami, bo bym się w nich nie zmieścił.
- Chłopcy,
Harry już je przyniósł.
- Co?! Szafy?
- Nie
głupolu! Miotły
- Ha!
Wiedziałem. To przez ciebie…
- Przez ciebie
ten chuderlak…” I tak dalej. Bliźniacy zawsze mają swoje plusy i minusy.
Gra przebywała spokojniej, ale w wesołej atmosferze. W środę przyszła lista
książek potrzebnych na ten rok:
Uczniowie czwartego
roku powinni mieć:
Standardową księgę
zaklęć (4 stopień)- Mirandy
Goshawk
Historia Hogwartu- Katherin Machn
Eliksiry na
zielono- Roya
Dotteda
Podróże ze
stworami- Gerdy
McHowwa
Sennik (cz. 4)- Korna Luwry
Czarna magia
Obrona- Gilberta
Dlinkharda
Jak rozmawiać z
Trollami- Susan
Towler
Nikome światła- Bicka Drew
Mama obiecała nam,
że pójdziemy w najbliższy czwartek. Czyli jutro. Nigdy nie była tak
zdecydowana. Pewnie to dzięki Ronowi i Hermionie. Zostali mianowani prefektami
Gryffindoru. Nikt z nas nie wie co strzeliło do głowy Dumbledorowi, że nie
wybrał idealnego Harry’ego. Zasnęłam pewna że rano odznaki nie będzie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)