Witam w nowym rozdziale nie będzie nas (czyt. mnie, Ali i
Mai) wyjeżdżamy na wycieczkę szkolną wrócimy 8 w trakcie tego wyjazdu wymyślimy
coś no to już nie przynudzam Miłego czytania
P.S Długa
wyszła ta notka
....:::****:::....
- Zgłupieliście?!
- Nie, po prostu wykorzystujmy w praktyce, to co szanowni
profesorowie nauczyli nas w Hogwarcie.
- Jaasne. Czy z takim zapałem ćwiczycie na przykład
eliksiry?
- Oczywiście. Mamy już wywar Amortencji damy ci go w
prezencie, może kiedyś go użyjesz... - odpowiedzieli z poważnymi minami.
- Baaardzo śmieszne
- Myśleliśmy że w tym wieku to zrozumiesz
- Hrrr... - weszłam do kuchni a chłopcy znów się
deportowali. - kiedyś ich zabije - Pomyślałam. Mama przypatrywała się temu i powiedziała:
- Ginny, umyj wszystkie talerze i sztućce i jeszcze...
- Mamo dlaczego?
- Jutro wieczorem przyjedzie Harry, Dumbledore i cała
ekipa.
- Te talerze mają po sto lat - jęknęłam - czego ty ode
mnie oczekujesz?
- Ginerwo Weasley! Zabraniam ci na mnie podnosić głosu!
Ja tu muszę zrobić warunki do życia!
- Och! A ja? Haruję całymi dniami a TY nawet
mi nie podziękowałaś, albo...
- Ginny!
- NIE!!!- wybiegłam. Na schodach minęłam Hermionę, która
jest chyba bardziej wyrozumiała dla mamy. Weszłam do pokoju o purpurowych
barwach był strasznie zagracony, wzięłam książkę pt. "Gdzie jest
Hipogryf" i zaczęłam czytać. Jak zwykle przerwali mi Ron z Hermioną,
którzy chcieli, albo zostali zmuszeni poszperać i posprzątać w pokoju mamy
Syriusza.
Westchnęłam, koleżance nie sposób odmówić. Wyszłam.
Udałam się do mojej i Hermiony sypialni i znowu zaczytałam się w książce...
***
[1 sierpnia]
Promyk słońca obudziły mnie ze słodkiego snu. Po paru
minutach prób zaśnięcia wreszcie się poddałam i wstałam. Jęknęłam cicho na ból
w rękach i nogach. Zakwasy. No jeśli matka przez miesiąc wakacji każe Ci
sprzątać zakurzony i nie sprzątany jakieś 50 lat to masz prawo być zmęczonym.
Na dodatek ja, jedyna młoda osobniczka płci żęskiej (Herminy nie liczę,
ponieważ jest traktowana ulgowo i tak pomaga nam jak może) muszę
dodatkowo rozkładać naczynia na stolę, zbierać brudne naczynia ze stołu,
myć te naczynia i jeszcze je ścierką wycierać!!!! Potem jeszcze sprzątać to co
reszta moich braci robi. A dlaczego nie może tego mama zrobić magią? Ona na to:
"Musisz się nauczyć posługiwać bez różdżki"
Ponowiłam próbę wstania. Mimo strasznych zakwasów
wstałam. Ubrałam się w pierwszy lepszą bluzkę i krótkie spodnie. Związałam
włosy w kitkę i wykorzystując "pierwszy" wolny dzień wzięłam
Zmiatacza,* i zeszłam ćwiczyć Quidditcha. Sama... Dlaczego? Bo moi bracia mnie
nie dopuszczają do gry. Po ok. 3 godzinach intensywnych ćwiczeń (najbardziej
grając na pozycji ścigającego) wróciłam do domu. Wzięłam prysznic by zmyć pot i
założyłam nowe ubranie już staranniej dobrane. Zeszłam na dół na obiad
(śniadanie było jakieś 4 godziny temu) i po raz pierwszy od jakiegoś czasu
zobaczyłam, że wszyscy są przygnębieni. Wesoły humor się ulotnił ze mnie.
-Co się stało-zapytałam niepewnie. mama zanosiła się
płaczem. Ron wziął minie do następnego pokoju i powiedział:
-Harry w obronie własnej i swojego kuzyna -tu się
skrzywił-użył zaklęcia patronusa. Ministerstwo wyrzuciło go z Hogwartu.
Dumbledore i tata rozmawiają teraz z ministrem i namawiają go do dania
Harry'emu jeszcze jednej szansy...-Dalej nie słuchałam pobiegłam do swojego
pokoju z płaczem.
***
-Ginnerwo Weasley!!!* siedzisz tam od 5 dni i mnie nie
słuchasz. Otwórz te drzwi!!! -rozkazała mama. nie szczególnie się tym
przejęłam. Pierwszego dnia rozumieli że nie wychodzę z pokoju. Drugiego prosili
o otworzenie. Trzeciego negocjowali. Czwartego błagali. Dziś piąty.
Pff...Wzięłam się do kupy i otworzyłam drzwi. Stali tam wszyscy mieszkańcy
domu.
-Nareszcie-krzyknął z uśmiechem Syriusz. I oni nazywają
się czarodziejami? Przecież istnieje coś takiego jak
"Alohomora"-teraz możemy ci powiedzieć że Harry przyjedzie tu za
GODZINĘ.
-CO?! i wy mi to teraz mówicie?
-...przecież...
-...nie chciałaś...
-...wyjść...
-...z pokoju-powiedzieli Fred i George
-ale istnieje coś takiego jak
"Alohomora"-powiedziałam wkurzona
-No fakt.
-Za chwile jest spotkanie zakonu i ani ważcie się
podsłuchiwać. Rozejść się i to zaraz. A ty Ginny masz tu kanapki nie jadłaś całe
pięć dni.-położyła jedzenie na szajce i wyszła. Gdy tylko straciłam ją z
zasięgu wzroku dosłownie rzuciłam się na jedzenie byłam strasznie głodna i
nawet humor mi się poprawił. Kiedy zjadłam zeszłam na dół bardzo cicho żeby nie
obudzić "Pani Black". Pożyczyłam kilka łajno-bomb i rzuciłam nimi w
drzwi za którymi (tak mi mama powiedziała) było spotkanie. Chciałam zobaczyć
czy mama mówiła prawdę o tych "zabezpieczeniach. Niestety mówiła prawdę.
Usłyszałam głos Harry'ego. Czyżby już przyjechał? to ile ja jadłam? Nagle coś
zaczął krzyczeć. Pobiegłam po cichu na górę to właśnie przez tego osobnika tyle
płakałam a on tak po prostu się tu zjawia i nawet się ze mną nie przywitał?
Nagle usłyszałam suchy trzask deportacji moich wspaniałych braci. Weszłam do
mojego pokoju ubrałam się przyzwoicie i poszłam pod pokój gdzie właśnie
znajdował się Harry. Otworzyłam drzwi. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie, w
tym tez piękne zielone oczy Harry'ego. Teraz cała złość się ulotniła.
zapatrzyłam się w te oczy tak mi ich brakowało.
-Murphym-chrząknął Ron -co się stało?
-Harry usłyszałam twój głos i przyszłam.
-Teraz widać w was podobieństwo przed chwilą Fred i
George to powiedzieli -zaśmiała się Hermiona.
-Nie będzie można podsłuchać zakonu mama miała rację co
do tych zabezpieczeń -powiedziałam.
-A ty skąd to wiesz?-zapytał się George.
-Rzuciłam w drzwi łajno-bombami- zaczerwieniłam się-ale
nie o tym...
-Obiad- powiedziała mama gdy weszła do do pokoju nadal
byłam na nią wkurzona na maxa mimo iż minęło 5 dni
-Ginny czy wiesz kto rzucał w drzwi tymi bombami-
pokazała jedną. Kurczę zapomniałam wziąć resztę - pomyślałam
-Krzywołap uwielbia się nimi bawić. Zapewne to jego
robota. A co jego też będziesz karać albo zamęczać?-powiedziałam bezczelnie
-Ych...Ginny czemu ty masz takie brudne ręce?-kolejny mój
błąd. Nie umyłam rąk. Wzruszyłam ramionami zdziwiona. -marsz do łazienki.
--------
*-pożyczyła miotłę od braci