Doczekaliście
się 11 rozdziału. Jeszcze dziś lub jutro pojawi się następny. Czytasz =
komentujesz
Maja
....:::***:::....
Nie wiem ile
tam leżałam; z pewnością bardzo, bardzo dużo. Udało mi się otworzyć oczy, ale
Tom znowu mi je zamkną nieznanym mi zaklęciem. Podszedł do mnie mrucząc pod
nosem. Więc przygotowywuje się na nadejście Harry'ego. Wtem usłyszałam huk,
wrzask i nie daleko mnie czyjeś kroki. Osobnik ten kucną i rozpoznałam głos
Pottera.
- Ginny! Ginny,
nie bądź martwa! - Chciałam mu odpowiedzieć, ale zaklęcie mnie paraliżowało.
- Ona się już
nie obudzi. Ona umiera, a ja przybieram na sile.
- Tom pomóż.
- Niestety
Harry Potterze. Nazywam się Tom Marvolo Riddle.
Nastała chwila
milczenia.
- Ty... Ty...
Ty jesteś Lordem Voldemortem. Nie boisz się bazyliszka... Czemu go tu nie ma?
- On przychodzi
tylko na czyś rozkaz.
- Ty chyba
nie...
- Tak Harry.
Bezbronny. Teraz Cię unicestwię. - Potem usłyszałam jedynie szelest, ale wiem,
że zarówno jak Harry jak i Tom, są wężoustymi. Nagle stałam sie jakby głucha/ W
mojej głowie był jedynie rozpaczliwy krzyk. Następnie po długim milczeniu
usłyszałam stukot. Czyżby Harry zabił legendarnego potwora? Podbiegł do mnie.
Otworzyłam oczy i natychmiast zamknęłam. W rogu komnaty leżał bazyliszek, a
obok mnie, we krwi, siedział mój wybawca. Zapiekły mnie oczy.
- Harry... Och,
Harry... To ja otworzyłam Komnatę... Ale p-przysięg-gam... Nie chciałam... To
on mnie z-z-zmusił, op-pętał. - Powiedziałam tkając, co chwilę. Nie obchodziły
mnie uczucia. Zrozumiałam sens słów Hermiony. Harry próbował mnie uspokoić.
Przytulił mnie czule mówiąc:
- Już po
wszystkim Ginny. Spokojnie. Riddla już nie ma. Bazyliszka też. - Patrzyłam
prosto w jego oczy. Takie piękne zielone... On mnie uratował! Ile przeze mnie
do ch***ry przeżył. A jeszcze tyle przed nim...
-... Choć Ginny
musimy się stąd wydostać!
Po kilku
minutach wędrówki usłyszałam stukot kamieni.
- Ron!
- Ron! Ginny
żyje! Tutaj! - Zawołał Harry. Zobaczyłam brata uśmiechającego się od ucha do
ucha, ale wyraźnie zmęczonego.
- Ginny! Nie
umarłaś! - Brat mnie przytulił, a mnie oczy zaszyły się łzami. On myślał, że
jego jedyna siostra nie żyje. Potem pamiętam już tylko, że polecieliśmy na
feniksie do góry.
***
- Moja mała
Ginny - krzyknęła mama, która czekała w gabinecie dyrektora. - Udało wam się!
Och, niech was uściskam! - Mówiła przez łzy. - Jak się wam udało?
- Myślę, że
wszyscy chcemy to usłyszeć - stwierdziła McGonagal. Zaczął mówić Harry. Łzy mi
wyschły. Robiłam się coraz bardziej senna. Jego opowieść przerwała pani
Pomfrey, która słusznie zauważyła, że "Panna Wealsley" może być
zmęczona. Poczłapałam do SS. Położyłam się w mięciutkim łóżku przykryta ciepłym
kocykiem. Pani pielęgniarka podała mi czekoladę i eliksir Słodkiego Snu.
Po rozmowie
na ‘stołówce’ czułam się o wiele lepiej, a do tego zabawa na błoniach. Pritty
day! Następnego dnia lekcje minęły bardzo szybko. Na świetlicy podszedł do mnie
Harry i odciągnął na bok.
- Ginny, myślałem,
że… to znaczy: to co usłyszałaś od koleżanek; rzeczywiście tak mówiłem. Ale to
była nieprawda. Masz piękne rude włosy. Pogodzilismy się już?- i nie czekając
na odpowiedź, z okrzykiem „cześć” pobiegł.
Nie mogłam się
pozbierać po tym co usłyszałam. Ktos mu kazał? A może to kolejny piękny dzień w
moim życiu. Wracając potem z kolacji (razem z Jeani i Melly) poczułam, że coś
jest nie tak. Cos ktoś ode mnie chce. Rozejrzałam się dookoła: (to dzieje się
już w PW) leżały tam książki, w tym Harry’ego. I nagle spostrzegłam. Na
wierzchu jego książek leżał dziennik. Nie mogłam wziąć go przy dziewczynach.
Poczułam dziwne kłucie gdzieś w boku. A jeśli Tom powie to co ja mu pisałam o
Harry’m? Poczułam, że jestem głupia. Po co ja go wyrzucałam? Jutro go znajdę, i
schowam bądź unicestwię- poprzysięgłam sobie. Zasnęłam z niepokojem…
…Od razu po
obudzeniu przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze. Nie ma innej
rady-pomyslałam- niż urwać się z lekcji. Zeszłam na śniadanie, a przy okazji
spojrzałam na plan zajęć. Najlepsza była piata lekcja kiedy onma wróżbiarstwo.
Ok.
Pod koniec
czwartej lekcji zaczęłam się niepokoić. Zadzwonił dzwonek. Wyszłam z
dziewczynami. Już zupełnie zapomniałyśmy o kłótni. Zobaczyłam Harry’ego, Rona i
Hermionę, którzy żywo o czymś rozmawiali, wchodząc do dormitorium. Spojrzałam
na Potter’a. Od razu przypłynęły do mnie wspomnienia z jego ‘wyznania’. Nagle
wyjął z kociołka jakiś czarny notes i pokazał mojemu bratu krzycząc. Za bardzo
go [pamiętnik] znałam. Przerwałam Jean wykład i pod wymówką, że nie odrobiłam
lekcji pobiegłam do PW. ‘W’ obrazie minęłam się ze znaną trójką. Skierowałam
kroki do pokoju chłopców i zajrzałam. Nikogo na szczęście nie było. Wpadłam w
furię, że Tom mógł już wszystko wygadać. Wyjęłam różdżkę i wymówiłam zaklęcie:
- Vingaardium
Leviosa.- i podniosłam wszystko. To jednak nie przyniosło większych efektów.
Usłyszałam w głowie cichy głosik: wiesz co masz robić; Harry już wie, wie że
się w nim zakochałaś, co cię jeszcze trzyma? Rzuciłam się na łóżko, chyba
Harry’ego i użyłam zaklęcia, którym rozszarpałam wszystko co było w moim
zasięgu. Wreszcie znalazłam notes. Uspokoiłam się trochę. Dziennik otworzył się
sam na napisie:
- „Witaj Ginny,
porzuciłaś mnie. Teraz moja kolej. ”
-„Jak możesz”
Pod wpływem
zmęczenia, wypuściłam z rąk dziennik. Upadłam na podłogę. Szłam jak w transie,
maczałam w czymś palce, stanęłam przed wielką… kolumną? Ocknęłam się w jakimś
dziwnym miejscu; wstałam. Dookoła mnie było oślizgło i mokro. Podszedł do mnie
chłopak na ok. 16 lat.
- Witaj w swoim
nowym domu, Ginny.
-K-kim jest-t-teś?
– wydukałam.
-Jestem Tom Riddle,
a to jest Komnata Tajemnic.
-Ae… e… -więcej nie
zdołałam z siebie wydusić. Chciałam go zabić, zakopać, odkopać, zklonować i
zabić ponownie. Spróbowałam podbiec, ale upadłam. Czułam się słaba i bezbronna.
Tom podszedł i wyciągnął z mojej kieszeni MOJĄ różdżkę
- Moja mała słodka
Ginny. Nie pamiętasz już tajemniczych napisów na ścianie – wszystko zaczęło do
siebie pasować. Tom uśmiechnął się- Tak, tak Ginny. Twoje cudowne pożegnanie:
„Jej szkielet będzie leżał w Komnacie na wieki”
-Ty oszuście!-
lekko się podniosłam
- Dzięki
dziennikowi i oczywiście tobie ja, Lord Voldemort, staję się coraz mocniejszy.
Wybacz. Drętwota! – osunęłam się na ziemię- teraz czekamy na twojego
wybawcę.
Kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńjuż niedługo~Ginny
OdpowiedzUsuńNiech tylko to "niedługo" będzie krótkie :D
OdpowiedzUsuńPo "niedługo" pojawi się nowy [długi] rozdział pisany przeze mnie - Alę: będę pisać razem z Mają i Leną.
Usuń